- Kakashi Hatake...kopiujący ninja, mówisz... Jaką ma rangę?
- Jest Jouninem, naprawdę silnym i inteligentnym, pomimo pozorów jakie stwarza jego codzienne zachowanie. - rzekła spokojnie, lecz jakoby z nutką przejęcia w głosie - z wszystkich ninja, jemu i jeszcze trzem innym ludziom, ufam najbardziej. Kakashi mimo wszystko, choć tego nie ukazuje, chciałby chwili spokoju i kogoś kto by go wysłuchał, przeżył naprawdę wiele. Pomimo tak wielkiego bagażu życiowego, jeszcze nie spotkał kogoś, komu mógłby zaufać aż tak, że otworzyłby przed nim swoje serce.
Zamyślona zacisnęłam palce na herbacie w czerwonym kubku i znów powróciłam do obserowowania mimiki twarzy Tsunade.
- Więc mówisz, że jest ninją wartym uwagi?
- Na pewno.
Gorące krople wody spływały po moim ciele, zatrzymując się na twarzy i na policzkach. Zamknęłam oczy i ujęłam słuchawkę od prysznica w swoje dłonie i ustawiłam ją mniej więcej 10 cm nad swoją głową, na uchwycie, i przechwyciłam szampon. Rozsmarowując na włosach szampon o gęstej konsystencji w kolorze burgundu, oraz zachwycając się wspaniałym zapachem granatu wraz z grejpfrutem, westchnęłam cicho. Po wczorajszej rozmowie z Tsunade, zasnęłam jak zabita, spałam tylko dwie godziny, ale mimo wszystko był to najlepszy sen jaki mogłam mieć. Nie śniło mi się to co zawsze, a miłe bodajże wspomnienie, uśmiechającego się staruszka, który podawał mi zaśmiany mochi z anko.
Na samo wspomnienie snu, uśmiechnęłam się pod prysznicem szeroko, po czym wróciłam do przemyśleń.
- Kakashi...Hatake. - wymówiłam, otwierając oczy pod wodą i obserwowałam ściekający szampon po moim ciele.
Z tego co opowiadała mi piąta Hokage, można było się nim zainteresować, bez żadnych późniejszych załamań typu ,,nudny człowiek''. Mimo to, w jej głosie było coś ostrzegawczego, oraz coś na postać lęku. To pierwsze mogę szczerze zrozumieć, bo jeżeli jest tak silny i tajemniczy, to powinnam się za bardzo nie wychylać za ,,granicę prywatności'', jednakże o co miałaby sie bać? Nie znałam go, a więc moje życie nie jest z nim związane w żadnym calu, a jeżeli ma już być, to nastąpi to w późniejszych dniach, jeżeli go poznam. Poza tym! Kakashi Hatake, to na pewno gbur, o cielsku słonia, z przetłuszczonymi włosami, oraz dwoma tatuażami na ramionach (Od Aut. - ...), który potrafi wymachiwać dłońmi i o dziwo wykonuje jakieś silne pieczęcie. No i na pewno śmierdzi, oraz jest cholernym zbokiem, który czyta po nocach pornole, z psychopatycznym wyrazem twarzy. No, jakoś tak. Coś w ten deseń. Nieważne jaki by nie był, nie boję się go!
Westchnęłam.
- Kogo ja oszukuję? - spytałam sama siebie, wychodząc z kabiny.
Bałam się nie tylko jego, ale i wszystkich z wioski. Nie miałam z nikim kontaktu te dwadzieścia lat, oprócz Tsunade i Minato. Minato nie ma...a więc już pozostała mi tylko ona, piąta Hokage. Z jednej strony, jest to całkiem ,,fajne'', bo mieć po swojej stronie tak ważną osobę, to już jest coś, a z drugiej... mogę być postrzegana jako pupileczek i ,,zaprzyjaźnię się z nią, bo to podopieczna Hokage''. Tego nie chcę.
Zawinęłam się w ręcznik i wyszłam z łazienki. Miałam jeszcze trochę czasu, zanim odbierze mnie Tsunade. Weszłam do swojego pokoju i ujrzałam pozostawione rzeczy na moim łóżku. Podchodząc, zaśmiałam się cicho, spostrzegając odznakę świadczącą o mojej randze. Opaska była taka taka jak wszystkich, ciemno szara,chociaż gdy ją zawiązałam na czole, opasając głowę, jej dalsza część ciągnęła się aż za moje pośladki. Zapewne, niedługo sobie ją skrócę, bo będzie mi przeszkadzała. Tsunade mówiła, iż mój strój dostanę za parę dni, a teraz mam się ubrać w to co ona przygotowała. Zdałam się na nią i byłam zadowolona. Szerokie czarne spodnie, a do tego purpurowa bluzka z biszkoptowymi zawijasami i sakurą, w postaci krótkiego kimona i ciemno-szary pas podkreślający talię. Do tego otrzymałam skórzane buty. Gdy strój się ubrało, wyglądało się naprawdę dobrze, nie ukazywał zbyt wiele (Oprócz dosyć dużego dekoltu, który był sprawką Tsunade) co było ważne. Sprawę dekoltu załatwiłam powpychaniem materiału dokładnie w szeroki pas i w końcu wyglądałam normalnie. Nie miałam ochoty pokazywać biustu, przynajmniej nie dla wszystkich. Lekko jeszcze wilgotne włosy, spięłam w wysokiego kucyka, który po spięciu sięgał mi długo za łopatki. Uśmiechając się sama do siebie, zeszłam na dół i ruszyłam do kuchni.
- Ubrana?
- Hm? - Odwróciłam się w stronę korytarza, w którym nagle pojawiła się Tsunade, uśmiechając się szeroko
- Taka piękna...ale jedno mi nie pasuje! Dlaczego zakryłaś swoją wyższą część ciała - wskazała na moją klatkę piersiową, wtykając w moją bluzkę palec. Patrząc na nią podejrzliwie, podskoczyłam na palcach i cofnęłam się w tył.- Hm?
- Nie uważam, aby było mi to potrzebne - spostrzegając jak się do mnie przybliża i wyciąga swe dłonie, przebiegłam szybko koło niej, chwytając za klamke od drzwi - Won od moich cycków, Tsunade-sama!
Śmiejąc się, poczekałam aż zasmucona Hokage podejdzie do mnie i otworzy drzwi,a potem pierwsza wyjdzie z domu. Gdy w końcu to zrobiła, zamknęłam oczy i wyszłam na ganek. Poczułam letni podmuch wiatru na swojej twarzy, a płatki kwiatu wiśni znalazły sobie miejsce w moich włosach i na spodniach. Kierując się w stronę Tsunade, nadal się uśmiechałam. To uczucie, nie było takie jak dla zamkniętych księżniczek w wieży. Ja się różniłam tym, że wychodziłam od czasu do czasu na ćwiczenia, jednak na odległość pół kilometra z towarzyszącym mi jednym z nauczycieli;Minato lub Tsunade. Mimo wszystko, dzisiaj uczucie,które towarzyszyło z wyjściem na dwór, było inne. Powietrze, kwiaty i drzewa, niebo,trawa, odgłosy zwierząt - wszystko to pałało tą innością, jakoby magią.
- Kochanie, rozumiem, że jest to ważny dla Ciebie dzień i zachwycasz się wszystkim dookoła, ale mam ważną sprawę do załatwienia, a więc pośpieszmy się. - rzekła miłym głosem.
- Idę!
~||~
Wchodząc główną bramą, zauważyłam pilnujących porządku ninja, którzy gdy zobaczyli Panią Hokage, od razu się wyprostowali i odpowiedzieli jej na przywitanie. Gdy przeszłyśmy obok nich, słyszałam ich szepty, oraz czułam ich wzrok na sobie. Nie dziwiłam się jakoś specjalnie. Podziwiałam wioskę, która zachwycała swoim ,,spokojem'' i tą miłą atmosferą.
- I jak?
Popatrzyłam na towarzyszkę i uśmiechnęłam się w jej stronę szeroko.
- Bardzo mi się podoba!
- Hmm, no jasne! Zawsze powtarzałaś, że Konoha to wspaniałe miejsce! - powiedziała beztrosko, jednak ja nic nie zrozumiałam. Jak ,,zawsze powtarzałam''? Przecież jestem tutaj pierwszy raz, mimo wszystko.
- Ale...
Nagle zbladła. Zauważyłam jak zaciska mocno wargi, a potem wypuszcza ciężko powietrze, a potem obdarzyła mnie dziwnym uśmiechem.
- Nie ważne! Pomijając! Dasz sobie sama radę? Wiesz jestem tego zdania, że najlepiej jest poznać miasto samemu, trochę się poszwendać. Konoha nie jest aż tak dużą wioską, jaką się wydaje - zmieniła sprytnie temat - A i tak jakbyś się zgubiła, wszędzie Cię znajdę, tylko będziesz musiała odrobinę na mnie poczekać. Jak coś, możesz się kogoś popytać co i jak. Powiedz kto jest twoim nauczycielem, to na pewno Ci bez względu na wszystko pomogą! - puściła mi oczko i odeszła ode mnie dwa kroki, stając obok jakiejś tablicy.
- Dobrze, jednak...No dobra. Ale kiedy się spotkamy, skoro widzę, że już musisz lecieć? - spytałam się, poszukując odpowiedniej drogi, którą się pokieruję gdy już ode mnie odejdzie. Westchnęłam.
- Spotkamy się za parę godzin, nie będziesz się tu nudziła. Znajdę Cię jakoś, no to bywam! - mówiąc to, skoczyła na tablicę, a zaraz potem ujrzałam ją w górze, aby potem podziwiać jej piękne, długie skoki po dachach. Śmiejąc się z zaistniałej sytuacji, która dziwnie mnie rozbawiła, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam jedną z zaludnionych dróg.
Oglądałam dokładnie wszystkie sklepy, co chwilę przystając przy jakiejś wystawie. Wszyscy namawiali mnie do kupna owoców, warzyw czy też, pomimo mojego zdziwienia, do ,,wibrujących'' zabawek przypominających warzywa (Od Aut.: Nie wiem dlaczego, ale chyba zrobię Konohę wioską zboczuchów +_+), na szczęście takie wystawy, widywałam w ciemnych uliczkach, nie na wzgląd dzieci. Chociaż, kto to tam wie. Wibrujące warzywa? Nie, dziękuję. Jak można zrobić coś takiego na wzgląd ogórka czy...jezu, nie.
Próbując wybić sobie z głowy te rzeczy, skręciłam w prawo i dotarłam do malutkiego parku. Był zadbany, to było widać. Ludzi, których mijałam, często powitałam uśmiechem, który od czasu do czasu mi odwzajemniano. Usiadłam samotnie na drewnianej ławeczce i zdjęłam gumkę z włosów. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się uczuciem wiatru we włosach, oraz zapachem świeżych kamelii. Wszystko byłoby idealne, może i ktoś by do mnie podszedł i mogłabym nawiązać znajomość...Gdyby nie TEN GŁOS.
Głos dzieci.
- Dzieci! - poderwałam się z ławki, niczym szalona psychopatka, która uciekła z psychiatryka po siedemdziesięciu dwóch latach.
Usłyszałam ten dziecięcy śmiech, ujrzałam szczęśliwy uśmiech, oraz biegające szkraby po parku z zabawkami. Zapach dziecięcej wolności, unosiła się w powietrzu, przyprawiając mnie o dreszcze. (Od Aut.: Czyżbym robiła z niej serio psycholkę? O.o miała lubić tylko małe dzieci, a nie mieć hopla na ich punkcie...ale cóż) Podchodząc powoli do małych pięknot, uśmiechałam się szeroko...za szeroko. Mogłam w końcu dopaść (O.A. - . . . ) te ślicznoty, a nie, tylko się im przypatrywać. No słodka szyszeczko, one są takie cudowne!
Wyciągnęłam ku im ręce, a gdy jedno z dzieci się odwróciło,a ja już miałam je wszystko złapać, a potem zacząć tarmosić i się nimi zachwycać, krzyknęło.
- Majo!
Wszystko wróciło do normy, a moje serce zabiło mocniej. Moje źrenice powiększyły się o trzy centymetry. Zawiał wiatr, a moje dobre samopoczucie, zniknęło wraz z tym słowem. Poczułam jak zimny dreszcz obezwładnia moje ciało, a powoli zaczynam upadać na kolana. Spojrzenia dzieci, nie były tylko takie, który widziałam po raz kolejny w moim życiu, ale o dziwo i zdziwione. Złapałam się za głowę i uklękłam, kładąc głowę na ziemi i zamykając powieki. Ścisnęłam swoje dłonie w pięści, wściekła i zrozpaczona. Zaczęła pobolewać mnie głowa, a przed oczami, nie widziałam już ziemi, ale ciemność.
- Majo!Majo!
- Patrzcie, jaka okropna! Mama kazała mi się od niej trzymać z daleka, podobno ma okropną moc i jest niemiła! Też tak uczyńcie! - skuliłam się mocniej.
Zatkanie sobie uszu rękami, nic nie pomogło. Nadal to słyszałam.
-Majo!Majo! Jesteś taka okropna! - głupie, niszczące mnie śmiechy - Oczywiście, że będziemy trzymać się od niej z daleka! Podobno jej rodzice przez nią zginą!
Otworzenie szeroko oczu, wrzask i leżące ciała moich rówieśników, obok mnie i zwijających się z bólu i strachu...Dlaczego?
Wszystko zaczęło powoli wracać, a z ciemności słyszałam wydobywający się dzięcięcy głos. Świat znów wrócił, jednakże wspomnienie nie. Jedno ze wspomnień, które pamiętałam, choć nie chciałam.
- One-san?
Znów ten sam głos. Zdębiałam. To był głos tego chłopczyka, który wcześniej nazwał mnie czarownicą. Uniosłam szybko zszokowana głowę i popatrzyłam na zdziwione dzieci przede mną.
- Fukumi-kun! - krzyknęła wściekła dziewczynka z dwoma kucykami zawiązanych żółtymi wstążkami, zdzielając ,,Fukumiego'' po głowie - I widzisz?! One-san teraz przez Ciebie płacze! Przeproś ją!
Patrzyłam na całe wydarzenie niezwykle zdziwiona i wybita z całej sytuacji. Co się dzieje?...
- O...One-san...Prze-Przepraszam. - zamilkł na chwilę, po czym ścisnął mocno powieki i spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem - Naprawdę, przepraszam! Tak serio, to nie jesteś Majo i nawet tak nie wyglądasz,ale wystraszyłem się gdy podbiegłaś do nas z tak wyciągniętymi rękami,a twoje włosy latały w powietrzu no i miałaś dziwne oczy... Przepraszam! Naprawdę to nie uważam Cię wcale, a wcale za Majo! Nie płacz już! - spuścił po tym głowę, zaciskając zęby. Wydawało mi się, że zbierało mu się na płacz.
Zdębiałam całkowicie. Wybili mnie z pantałyku. Otworzyłam szerzej oczy, a gdy zrozumiałam co się dzieje, nagle, dałam upust złym emocją i zaśmiałam się. To co było kiedyś, nie musi się zdarzyć ponownie, a dzieci nie wystraszyły się mnie, nie wiedziały o mnie nic, bały się tylko mojego ,,zachwytu'' nimi. Poderwałam się lekko z klęczków i złapałam małego chłopca, przyciągając do siebie i mocno go tuląc.
Czułam się tak jakoś lekko, a słowa małego chłopca dodały ciepłu mojemu sercu. Całe zło minęło.
- Och, ja również przepraszam! A ty mały - pstryknęłam go w nos - nie masz za co przepraszać! To ja źle zareagowałam, bo kiedyś...to było kiedyś! - zaśmiałam się, karcąc siebie w myślach - A jeszcze musisz wiedzieć, że bardzo lubię takie małe, słodkie dzieci jak wy, więc musiałam się z wami przywitać!
Otarłam mu jego spływające łzy i uśmiechnęłam się do pozostałej dwójki małych dzieci. Tamta dziewczynka, która zbeształa chłopca, obdarzyła mnie dużym uśmiechem. Miała czerwoną sukieneczkę i kasztanowe włosy, obok niej stał kolejny chłopiec podobny bardzo do niej. Musieli być rodzeństwem.
- Jak się nazywacie? - spytałam szczerze zaciekawiona, z ledwością puszczając chłopca i próbując się powstrzymać od ,,chorych zachowań''.
- To jest Fukumi-kun, a ja to Ami. - uświadomiła mnie kasztanowo włosa, po czym wskazała na trzeciego - A to jest mój brat, Kai.
Zachichotałam i poczochrałam pozostałą dwójkę po włosach. / Tak! Dotknęłam ich!!! (D.O.Jezu...)
- Rzeczywiście! Jesteście bardzo podobni! A tyś...Kai, tak? Co taki naburmuszony?
Spytałam się jej brata, patrząc na niego uważnie. Zaraz po moim pytaniu, jego policzku nabrały odcieniu purpury.
- No bo Fukumi-kun sprawił, że taka ładna One-san zaczęła płakać! Takie ładne One-san nie mogą płakać!
Gdy zdziwiona spojrzałam na tego, na którego był zły, wybuchnęłam gromkim śmiechem. Również czerwony Fukumi-kun, zaczął stawać do walki ze swoim przyjacielem, a więc wystawiłam pomiędzy nich dłonie, nadal parskając śmiechem.
- Ale Kai-chan, musisz zrozumieć, że twój przyjaciel powiedział to całkiem nieumyślnie, a ja się nie gniewam! To nie jego wina! No a wracając do ważniejszych spraw, jesteście tutaj sami?
- Rodzice poszli nam kupić lody, One-san! - zakomunikowała Ami-chan. Puściłam jej oczko i zaczęłam dalej z nimi rozmawiać.
- No to mam nadzieję, że lody bedą wam smakowały, a ja będę już pędzić, bo wasza One-san ma kilka ważnych spraw do załatwienia! Jak przykładowo, wielka walka ze smokiem i szukanie zaginionego kapcia po rowach! (Ciekawe zajęcie, z drugiej strony.) - rzekłam dumna ze swojego pomysłu i wstałam, otrzepując się z ziemii.
- Będziesz walczyć ze smokieem?! - krzyknęła cała trójka, po czym dopadła moje nogi, dzięki czemu straciłam troszkę poczucie równowagi.
- T-tak. Wiedziałam, że biedny laczek w rowie was nie zainteresuje, a to durne smoczysko tak...Ale cóż!
- One-san, idziemy z Tobą!
Zaśmiałam się głośno i pogroziłam im palcem, po czym gdy mnie puścili zaczęłam kierować się w stronę wyjścia z parku.
- Niestety, nie możecie moi drodzy! On jest groźny! A teraz lecę ratować laczka z rowu! Do zobaczenia!
Pomachali mi na koniec, przekrzykując każdy siebie. Śmiejąc się, wskoczyłam na drzewo i ruszyłam jak prawdziwy ninja. No, w końcu byłam już Chuuninem!
~||~
Zbliżał się późny wieczór, a ja byłam na tyle zmęczona i głodna, że nawet nie patrzyłam gdzie idę, tylko szłam za smacznymi zapachami. Nie ma to, jak udawanie psa lvl. 10. Wzdychając od czasu, do czasu, przypatrywałam się spacerującym ludziom po wiosce. Gdzieniegdzie widziałam zakochane pary, albo samotnych kawalerów, czy też całą rodzinę (Na ten widok przystawałam i kryłam się w beczce, aby szpiegować te małe i śliczne istoty...No...Dopóki potem nie zauważyła mnie stara sprzedawczyni i nie dostałam od niej bęcków za każdym razem, gdy chciałam nachodzić dzieci od tyłu.Przecież nie jestem pedofilem Q_Q - Od.Aut. Yhym, Pewnie. Tak,tak Kasumi, wierzymy Ci.). Nagle znalazłam się dziwnym sposobem w restauracji, która bodajże podawała...
- RAMEN! - krzyknęłam na całą restaurację, wzbudzając zainteresowanie pozostałych klientów.
Usiadłam przy ladzie, naprzeciwko zdziwionego kucharza. Wyszczerzyłam się tak, że zaczęły mnie boleć policzki, ale nie podziałało to i nie zakończyło mojego wielkiego entuzjazmu.
- DA PAN RAMEN!!!
Nagle starszy już kucharz zaśmiał się głośno, tak, że przyprawy na ladzie zatrzęsły się, a pod nogami poczułam jakoby falę małego trzęsienia. No cóż, gdyby to był mój śmiech, ale ten prawdziwy...Restauracja zapewne poszłaby z dymem. Ech...
- Jezu! Panienko moja droga~! Już myślałem, że to Naruto! Ale zdziwił mnie ten kobiecy głos, tak więc już miałem się pytać ,,Hej, Naruto! Czyżbyś zastosował 'Sexy no jutsu'?'', jednak w porę się odwróciłem i zobaczyłem taką piękną i zapewne nową tu panienkę! Na pewno dogadałabyś się z Naruto, który z resztą lada chwila, powinien tu być, bo niedługo wrócą z misji..Hmm... - rzekł starzec, szykując już dla mnie gorący i pyszny ramen, a gdy dostałam już moje upragnione danie i osłabły moje emocje, zaczęłam z nim rozmawiać.
- Naruto? Czyli kto?
Nagle zapadła cisza w całej restauracji, a jedynym dźwiękiem w sali, było wsysanie makaronu przeze mnie.
Kucharz nagle wybuchł śmiechem i usiadł na swoim stołeczku naprzeciwko mnie.
- Chyba naprawdę jesteś nowa, skoro pytasz się o tego chłopaka i nic o nim nie wiesz.
- Znaczy, nie nie. Źle się zapytałam. Wiem kto to jest, jednakże nic o nim praktycznie nie wiem, oprócz tego co mówiła mi Tsunade.
Kucharz zrobił zdziwioną minę, po czym przybliżył się bliżej.
- Jesteś z mistrzynią na ,,Ty''?
- Oj, cóż. To dłuuuga historia! Ach, pyszny ramen! Dokładkę proszę!
Staruszek zaśmiewając się pod nosem, przygotowywał kolejną porcję.
- Naprawdę, Naruto by Cię pokochał.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Ta cała niewiedza o Naruto Uzumakim, była kłamstwem. Znałam go z opowieści Tsunade, wiedziałam kim był i co zrobił, czyim był synem. Jedyne czego nie wiedziałam, to jego wygląd, ale według Piątej z wyglądu przypominał bardzo ojca.
- STARUSZKU, RAMEN RAZY PIĘĆ SZYKUJ!!! - nagle dopadł mnie chłopięcy głos, który rozprzestrzenił się po całej sali. Usłyszałam śmiechy z sali, a kucharz uśmiechnął się tylko pod nosem i spojrzał na mnie.
- No i mamy głównego bohatera!
,,Główny bohater'' usiadł obok mnie. Obróciłam głowę w jego stronę, smakując drugą porcję ramenu i dosłownie wyplułam wszystko co miałam w buzi na stojącego kucharza.
- Mój Boże! Min-... - wystrzeliłam, otwierając szeroko oczy. Powinnam iść spać, bo po całym dniu zaczynam miewać zwidy. Jednak, coś tam jeszcze główka pracowała. Ten niby ,,Minato'' różnił się od oryginału, choć można go było pomylić. A jednak, to był on. Ten sławny Naruto Uzumaki, no Minato! Przystojnego syna sobie wychowałeś! - Ty jesteś pewnie Naruto, tak?
-O, nawet mówić nie musiałem! - dodał zaśmiany kucharz, wycierając się z ramenu, którym go oplułam.
Blondyn spojrzał na mnie podejrzliwie, po czym wystrzelił swoją ręką na wprost mojej twarzy i obdarzył mnie szerokim uśmiechem. Odwzajemniłam mu tym samym i podałam mu rękę.
- Naruto Uzumaki, we własnej osobie i świetlności! A ty to kto?
- Kasumi Hagane, można powiedzieć, że dawna i teraz dopiero obecna mieszkanka tej wioski. - mrugnęłam do niego, a gdy dostał swój ramen, zaczęliśmy prowadzić rozmowę, rozkoszując się daniem.
* godzinę później*
- A więc przyjaźnisz się z babcią Tsunade!
- Oj, zbeształaby Cię za to ,,babciu'' - zaśmiałam się, popijając sake,które zdążyłam zamówić i namówić młodego Uzumakiego, na jeden kubek - tak, można powiedzieć nawet, że mnie wychowuje i uczy.
- Hmmm, myślałem, że babunia uczy tylko Sakurci, ale po niej to można się wszystkiego spodziewać! - popatrzył się na mnie wesołym wzrokiem, a na jego policzkach pojawiły się pierwsze rumieńce od alkoholu. - Uh! Mam nadzieję, że Kakashi-sensei mnie nie nakryje, myślisz, że czuć ode mnie sake?
Zanim dotarło do mnie całe zdanie, a szczególnie jedno słowo, zdążyłam zamówić kolejny ramen i skończyć sake. Spojrzałam na niego zszokowana i tyknęłam go palcem w głowę, po czym przysiadłam się bliżej niego i założyłam nogę na nogę.
- Mówisz, Kakashi-sensei. Opowiedz mi coś o nim,co?
Popatrzył na mnie niepewnie, po czym uśmiechnął się do mnie.
- No cóż, Kakashi-sensei jest naszym mistrzem, drużyny siedem, w którą wchodzą w skład ja, Sakurcia i Sasuke. Jest niezwykłym zboczuchem, który uwielbia czytać erotyczne książki, które wydał równie zboczony Jirayia-sensei, jak np.Eldorado Flirtujących. Jest to jego słabość. No cóż, co mam Ci jeszcze o nim powiedzieć...Ach! Zapomniałbym! Jest bardzo silny i w ogóle mistrz Kakashi, jest jakiś dziwny. Zazwyczaj zachowuje się jak wsiowaty jełop, a w walce jest niczym błyskawica. Serio!
Słuchałam tego uważnie, po czym westchnęłam. To wszystko, oprócz zboczonego fragmentu, dowiedziałam się od Tsunade, a co z wyglądem, charakterem...chciałam wiedzieć więcej, bo ten człowiek, dziwnie mnie zainteresował.
- Dokładkę! - krzyknęliśmy razem z Naruto, w tym samym momencie i wysunęliśmy miski w stronę zmęczonego kucharza.
- Dzieci, będę powoli zamykał, to już była wasza dziesiąta miska! Dosyć! Jutro też otwarte!
Zaskomliliśmy oboje, dzięki czemu dostaliśmy swoje jedenaste, lecz ostatnie już porcje ramen. Po zjedzeniu, zebraliśmy się z restauracji. Miałam plan, aby Naruto zaprowadził mnie tam, gdzie była Tsunade. Ledwo co trzymałam się na nogach, nie dość, że dzień był ciężki i dużo zwiedzałam, to jeszcze wypiłam całą butlę sakę. Na szczęście Naruto dałam tylko jedną szklankę, ale mimo to chłopak wydawał się jakoś dziwnie wstawiony...
Wychodząc z restauracji, wpadłam na czyjąś postać z zewnątrz, po czym upadłam plackiem na ziemię.
- Narutoooo, przecież szedłeś za mn-...
Nagle uniosłam głowę i ujrzałam czyjąś postać za mgłą. Głowa znów zaczęła boleć, jednak jestem pewna, że nie z powodu alkoholu. Nagle obraz się wyostrzył i ujrzałam przed sobą wysokiego szarowłosego mężczyznę, z maską zasłaniającą pół twarzy. Widać było tylko jego jedno oko, ponieważ drugie zasłaniała opaska. Miał kurtkę, którą noszą Chuunini i Jounini, tak więc zdałam sobie sprawę, jaką ma rangę jako ninja.Chuuninem na pewno nie był, bo było wiele powodów, a więc zapewne był już Jouninem. Mimo tego, że nie mogłam ujrzeć dokładnie jego twarzy, wydawał mi się niezwykle przystojny i pociągający. Czknęłam, po czym próbowałam wstać. Znów ból. Złapałam się za głowę i zaklęłam pod nosem.
- Nic Pani nie jest? - usłyszałam jego głos. Jakbym już go gdzieś słyszała....
Znów kolejne uderzenie bólu. Cofnęłam jego wyciągniętą dłoń i nagle ujrzałam przed sobą Naruto.
- Kasumi-chaaan! Co ty robisz na ziemi?! (Dop.Aut. A tak się tarzam, potarzasz się ze mną? XD)
- Naruto,uh. Po prostu wpadłam na tego Pana i...
Blondyn odwrócił się i krzyknął z przerażenia.
- Naruto...- wypowiedział jego imię szarowłosy. Coś mi tu nie grało.
Syn Minato stał jak sparaliżowany i nagle spojrzał na mnie, lekko się uśmiechając speszony.
- Kasumi-san, poznaj mojego mistrza. Kakashi Hatake.
Spojrzałam na jego mistrza szeroko otwierając oczy, które przypominały pięciozłotówki. No chyba sobie żartujecie...
- Ty...Ty jesteś... Kakashi Hatake? - wydukałam ledwo, patrząc na niego zszokowana. Miał być przecież grubym, wsiowym gnojem, wyglądającym jak pedofil na sterydach!!!
- Dokładnie. A ty, ta która upiła mojego nieletniego ucznia, to? - zapytał oschle, ale także zdziwiony.
Już miałam mu odpowiedzieć, gdy wzrok padł na siatkę, którą trzymał w dłoni. Jeżeli określenie ,,pięciozłotówki'', określało tamto zdziwienie, to teraz musiałabym nazwać moje oczy nakrętkami rozmiaru XXL.
- WIBRUJĄCE OGÓRKI!!!AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
~*~
No więc koniec rozdziału drugiegoXDDD cóż, akcja na koniec, będzie początkiem trzeciego rozdziału XDD Co do tego rozdziału, to mogły się pojawić jakiekolwiek błędy, zła stylistyka, brak przecinków, nadmiar przecinków, literówki. Toczę akcję powoli, bo myślę, że na razie tak być powinno. Co do wibrujących warzyw i owoców na jarmarku XDDD Tak jakoś przeszło mi to na myśl i dodałam to do rozdziału. Kasumi, gdy zauważyła podobnego ogórka, co wtedy na wystawie, w reklamówce Kakashiego, straciła wiarę w ludzi XD ale to w następnym odcinku XD wyobraźcie sobie miny Kaszalota i Naruto, gdy takie coś wykrzyknęła na koniec :3 mam nadzieje że rozdział się wam podobał i wgl XDDDD Proszę o komentarze i wgl, rozdział dedykuje Karolinci kochanej i Megu-nyan! Dzięki kochane, że jesteście! Macie jakieś propozycje co do następnych spotkań Kasumi i Kaszalota? XDDD Pisać! No więc pozdrawiam i żegnam! Idam jeść zupki chińskie! *U*
Strony
''Lekkie'' spóźnienia?
Drugi blog
Założyłam drugiego bloga, z Megu i z Tsuuki, o tematyce Yaoi: http://yaoi-by-elain-i-megu.blogspot.com/ - Zapraszam serdecznie!
TRZECI BLOG, MÓJ WŁASNY
i to jest główny powód :) Jak wiecie, zawiesiłam. Jestem teraz na drugim blogu własnym - http://male-wiaderko-elain.blogspot.com/Zapraszam!
Komentarze
Jeżeli już tutaj zawitasz, to proszę, zostaw jakiś prezent po sobie, serio, to mega cieszy! Zaciesz 5 godzin na ryjcu XD!
Drugi blog
Założyłam drugiego bloga, z Megu i z Tsuuki, o tematyce Yaoi: http://yaoi-by-elain-i-megu.blogspot.com/ - Zapraszam serdecznie!
TRZECI BLOG, MÓJ WŁASNY
i to jest główny powód :) Jak wiecie, zawiesiłam. Jestem teraz na drugim blogu własnym - http://male-wiaderko-elain.blogspot.com/Zapraszam!
Komentarze
Jeżeli już tutaj zawitasz, to proszę, zostaw jakiś prezent po sobie, serio, to mega cieszy! Zaciesz 5 godzin na ryjcu XD!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super rozdział, akcja z ogórkami mnie rozwaliła xD
OdpowiedzUsuńNo i ogólnie dzięki za dedykację (cieszę mordę do monitora) :3
Btw. kocham imię Kasumi, bo mi się kojarzy z tą Kasumi z DOA, a to moja ulubiona postać :D
Pozdrawiam i życzę weny ♥
P.S. Jak wpadnę na jakiś pomysł dotyczący Kasumi i Kaszalota to może napiszę maila :)
łiiiiiiiiii *UUUUUUUUUU* (ja sie uśmiecham cały czas i rodzice nie wiedzą o co mi chodzi XD)
UsuńOKOK. Będę czekać!!! :D adres maila : sines.haruko@wp.pl XD
siema, sorry za spóźnienie... jestem ostatnio niedojebana i zapominam o wszystkim xD
OdpowiedzUsuńrozdział superowy, ta akcja z dziećmi!
jak ona może lubić te małe potwory! ja ich nie cierpię, zresztą myślałam, że ty też nie! xD
wibrujące ogórki... hahahahaha! nie mogłam z tego, no nie mogłam!
również dziękuję za dedykację i życzę wielu pomysłów, jakby co też postaram się pomóc! :)
pozdrawiam ;*
Hahaha akcja z ogórkami i laczkiem była wspaniała XD Piszesz tak wciągająco i elokwentnie, przez co rozdziały wydają się takie krótkie QwQ. Strasznie mnie ciekawi co miała na myśli Tsunade, mówiąc, że Kasumi zawsze podobała się Konoha !
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
Weny :D
oooooooooooooooooo QwQ dziękuję kochana, już dawno miałam ci odpisać na twój piękny komentarz, ale brak czasu, rozumiesz ehuu >o>~ Dziękuję, że przeczytałaś, skomentowałaś i nawet dodałaś do obserwowanych *U* nawet nie wiesz jak to moje oczyska i serce cieszy! Normalnie, odtańczyłam taniec buga buga (nie pytaj, bo nie wiem, czy coś takiego istnieje XD) Dziękuję i pozdrawiam!!! Rozdział ukarze się niedługo!
UsuńHahaha, genialny rozdział!:D Kasumi jest dość nietypową i powiedziałabym kontrowersyjną postacią,ale już ją uwielbiam, od samego początku:)
OdpowiedzUsuńUpijanie Naru, to spotkanie z Kakashim.. Ojj będzie się działo!:D
Powiadom mnie o następnej notce, jeśli możesz;>
Pozdro i weny życzę.
[www.shinobiway.blog.pl]
Ouuuh, już na ten twój pierwszy komentarz odpisze tutaj :333 Uhhh TwT Jak miło, że kolejni spoglądają na bloga *ryczy ze szczęścia* nawet nie wiecie, jak zacieszam ryja! Oczywiście zajrzałam na twojego bloga i obiecuję, że przeczytam( bo masz sporo tych rozdziałów .O.) jak bd miała czas!!! Nie mogę się doczekać! Dziękuję za wszystko! A jak, upity Naru, wściekły Kakashi i przerażona Kasumi, to mieszanka wybuchowa XD!Powiadomię, powiadomię! Następna notka już niedługo! Dziękuję jeszcze raz bardzo!!! Pozdtawiam!
UsuńLubię jak ktoś nie lekceważy moich skromnych komentarzy, więc arigato za odpowiedź :)
UsuńChciałam napisać jeszcze, że dodaję do siebie do linków:3
I czekam na nexta ! :D
Ojej :3 Nie spodziewałam się takiego długiego komentarza. Nawet nie wiesz jak miło :3 Dopiero co założyłam bloga, dodałam prolog więc bardzo zależy mi na opinii innych. Także dziękuje^^
OdpowiedzUsuńWczoraj już miałam zamiar przeczytać twoje rozdziały, no ale cóż... Szkoła wykończyła mnie strasznie. Wieczorem już po prostu ledwo stałam na nogach -_-
Konoha wioska zboczuszków? :3 I like it! Brak wspomnień u bohaterki i to jak one powracają, zaintrygowało mnie. A scena z ogórkiem -najlepsza XD Wibrujące warzywka i owoce? Ciekawie tam muszą mieć XD Hahaha, przy dzieciach Kasumi zachowuje się jak totalny pedofil XD Pisałaś coś o parce NaruSasu. hheheheheh jaram się.
Ty także mnie informuj o kolejnych rozdziałach^^
Oooo!!! jak mi miło że skomentowałaś! ^^ kochana, wszyscy amatorzy co do blogów musza sobie pomagać! Bloga masz świetnego, a wiec nie ma za co! Miło że ci sie podoba ! To dużo dla mnie znaczy! Oczywiście, bd cie informować tak jak ty mnie
Usuń! Dzięki raz jeszcze i wgl xd *u*
Ten był zdecydowanie bardziej humorystyczny ;D A czo ta Kasumi tak Naruto upić ;/ Nue ładniu niu ;/ Haha nie Rozwaliłaś mnie tym wyobrażeniem Kasumi o Kakashim <3 xd I jeszcze te ogórki.. Kakashi zboczeniec ;O No świetne <3
OdpowiedzUsuń