''Lekkie'' spóźnienia?
Drugi blog
Założyłam drugiego bloga, z Megu i z Tsuuki, o tematyce Yaoi: http://yaoi-by-elain-i-megu.blogspot.com/ - Zapraszam serdecznie!
TRZECI BLOG, MÓJ WŁASNY
i to jest główny powód :) Jak wiecie, zawiesiłam. Jestem teraz na drugim blogu własnym - http://male-wiaderko-elain.blogspot.com/Zapraszam!
Komentarze
Jeżeli już tutaj zawitasz, to proszę, zostaw jakiś prezent po sobie, serio, to mega cieszy! Zaciesz 5 godzin na ryjcu XD!

niedziela, 22 września 2013

Rozdział trzeci II ,,Zamierzone spojrzenia, w przypadkowych spotkaniach''

   Otworzyłam oczy, aby zaraz potem je natychmiast zamknąć, pod wpływem promieni słonecznych, które padały wprost na moją twarz. Z trudem podniosłam się i złapałam od razu za głowę, w celu powstrzymaniu bólu - marzenia. Ukłucie z tyłu głowy, świadczyło o tym,że za bardzo przesadziłam wczoraj z alkoholem. Jak to większość nazywała, miałam typowego kaca. Wszystko byłoby okey gdyby nie to, że byłam w samym szlafroku i znajdowałam się w jakiejś szafie...no bynajmniej było to dziwne, nie ukrywajmy.
 - Gdzie...Gdzie ja do cholery jestem? - wstałam już całkowicie z materacu i przybliżyłam się do szpary, przez którą wpadało słońce.
  Wyjrzałam przez ,,okno na świat'' i ujrzałam obce mi mieszkanie. Kawowe ściany, przestrzeń mało co zagospodarowana, kanapa, lampa i szafa z książkami. Jedyne co dawało znać, że mieszkanie posiada właściciela, który tutaj mieszka, były rzucone ciuchy na kanapę i pozostałości po jedzeniu. Westchnęłam i oparłam ze zmęczenia głowę o drewno. Był to bodajże salon, bo dalej było coś na podobieństwo przedpokoju, z którego dalej wychodziło się do kuchni. Cisza, która wypełniała mieszkanie, była podejrzanie podejrzana. Martwiło mnie jednak nadal to, że nie wiem gdzie jestem...i siedzę w szafie.
  I nic nie pamiętam.
 - Gdzie to jest? - nagle usłyszałam głos blisko szafy w której siedziałam i nagle ukazała mi się postać obok kanapy, która stanęła do mnie...a raczej do mebla, w którym siedziałam - tyłem.
  I był to dosyć ciekawy i kontrowersyjny widok.
  Wysoki mężczyzna, o dobrej posturze ciała, mlecznej cerze, oraz cały mokry stał szukając czegoś na kanapie. Jego srebrnowłosy połyskiwały w świetle, oraz wilgotne układały się na prawą stronę, będąc lekko postrzępione. Ciało, na którym spoczywały pozostawione kropelki wody, było rozpalone, bo aż od niego parowało...zapewne wyszedł spod gorącego prysznica. Jednak najbardziej co mnie zadziwiło, to brak jakiegokolwiek okrycia zewnętrznego...Stał CAŁY nagi.
  Pisnęłam i zakryłam usta natychmiast rękami. Jakoby stanął w ruchu, po czym oglądnął się w moją stronę. Wydawało mi się, że już mnie przejrzał, lecz jednak jakby nigdy nic, szukał czegoś dalej...wypinając swoje dwa zderzaki wprost naprzeciw mnie... Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale do chuja Pana! ( Tsuu i Megu-nyan! Uwielbiam to określenie! :3 Od.Aut.) Ja go zupełnie nie znałam, poza tym...to było jakoś dziwnie krępujące.
  Nagle okrzyknął, że coś znalazł i złapał za jakąś szmatkę, którą następnie zawiązał sobie bodajże na twarzy...zupełnie gościa nie rozumiem, ale...
  No i? Jak myślicie, co się w tej chwili stało?
  Hm? Tak.
  Odwrócił się.
 - Kurwa mać, do jasnej cholery, co ty robisz w mojej szafie?! - krzyknął równie przerażony co ja, jednakże nie byłam na razie w stanie wymówić ani jednego słowa w tym momencie.
  Przed chwilą, w chwili gdy odwrócił się do mnie przodem, wyleciałam z szafy, upadając wprost na niego. Na szczęści Matki Boskiej Chwalebnej, upadłam trzy centymetry nad końcem jego brzucha, za co później odmówię pacierz i będę chwalić każdy dzień, chodząc dwa kroki,a potem klękając i czcząc me szczęście.
  Siedziałam na nim okrakiem, czerwona jak dorodna malina, spoglądając w jego oczy. W przypływie wspomnień z wczoraj i obrazu jego twarzy, dostałam kolejnego bólu głowy. Trzymałam dłonie na jego rozbudowanej klatce piersiowej, która szybko unosiła się do góry. Gdy powtórzył swoje pytanie, podskoczyłam i...moje szczęście Matki Boskiej Chwalebnej, szybko przeminęło.
 - Boże!
  Odskoczyłam od niego daleko, uderzając głową o szafę i znów, do niej weszłam, po gwizdnęłam mu wieszak i skierowałam na wprost srebrnowłosego.
 - Jakim prawem, paradujesz nago przed nieznaną Ci kobietą?! Jakim prawem jestem trzymana u Ciebie w szafie?! Co ja robię w ogóle w szafie?! Dlaczego patrzysz na mnie tak dziwnie?! Dlaczego się nie ubierzesz?! I do chuja weselnego, dlaczego Ci stanął i musiałam to poczuć?! - wykrzywiałam wszystkie pytanie...aż w końcu chyba podziałało.
  Odwrócił się do mnie tyłem i złapał coś w dłonie, po czym założył na siebie. Były to szerokie, czarne spodnie. Usiadł okrakiem na kanapie i skrzyżował ręce, po czym wbił wzrok na mnie. Opuściłam w końcu wieszak, jak i wzrok. Podrapałam się w tył głowy, po czym przysłuchiwałam się niepokojącej ciszy. A raczej, niepokojącemu odgłosu mojego serca, które bardzo dziwnie reagowało na odgłos jego oddechu. Uniosłam w końcu wzrok i spojrzałam wprost na niego.
 - Na spokojnie, wyjaśnijmy coś sobie. Ja najpierw odpowiem na Twoje pytania, a później ty, na moje. Zgoda? - powiedział to bardzo spokojnie, a wręcz za spokojnie.
 - Zgoda.
 - ,,Paraduję nago'', bo to moje mieszkanie, a jeżeli moje to mogę robić w nim co zechcę. W dodatku, żyłem w niewiedzy, że niejaka ,,Kasumi, która upiła wczoraj mojego ucznia'', śpi w mojej szafie... Nie trzymam Ciebie w szafie, sama się trzymasz. - w tej chwili otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na niego jak głupia - Nie rób takiej miny, taka prawda. Nie wiem co robisz w szafie, chyba śpisz. Dlaczego w szlafroku - przyspieszę twoje pytanie - tego też nie wiem. Nie patrzę na ciebie dziwnie, patrzę normalnie. Co do pytania ostatniego... Tak, odpowiem Ci. Jestem facetem, jak myślisz, jakbyś zareagowała na kobietę, w szlafroku, która na Ciebie wypadła i upadła w znaczące miejsce?
  Ucichłam.
  Nie wiedziałam co odpowiedzieć, w każdych odpowiedziach miał rację. Zadziwiające, ale nawet gdyby kłamał, to przyznałabym mu racje. Miał tak doskonałą barwę głosu, która sprawiała iż dreszcze pokryły całe moje ciało. Spuściłam znów wzrok w dół i zsunęłam nogi w dół.
 - Odpowiedziałem na Twoje pytania, teraz Ty, odpowiesz na moje.
  Ta jego władczość w głosie, sprawiała iż miałam ochotę po prostu mu się oddać...za co chciałam po prostu się uderzyć w twarz.
 - Jeżeli spytałaś się mnie w większości o to, co ja chciałem się Ciebie spytać, to dochodzę do wniosku, że ty także nie wiesz co tu robisz. Nadal zadziwiające jest co ty robisz w tej szafie i jak w niej wylądowałaś, ale to zostawmy na razie. Najbardziej mnie ciekawi to, czy cokolwiek pamiętasz z wczoraj i jak tu dotarłaś, jeżeli wiesz.
  Westchnęłam i podeszłam do niego bliżej, po czym usiadłam na podłodze naprzeciwko niego. Postanowiłam mu odpowiedzieć, chociaż na te dwa pytania, tyle co wiem.
  A więc.
 - Nie wiem .
  To było to co wiedziałam, więcej nic nie mogłam powiedzieć...tak myślę...
 - To znaczy? To jest odpowiedź na dwa pytania? - spytał się mnie na spokojnie, po czym poprawił swoje wilgotne włosy.
 - Co mam Ci powiedzieć, skoro sama nic nie wiem? Gdybym wiedziała, uwierz, nie zwlekałabym i odpowiedziałabym Ci. Mogę co nieco odpowiedzieć, na pytanie, co niby pamiętam... Pamiętam, że faktycznie byłam z Twoim uczniem na sake i na ramenie, ale go nie upiłam, co to to nie. Nie upijam nieletnich, jeśli już to oni sami siebie upijają. Potem chyba spotkaliśmy Ciebie no i..film się urwał wraz z tym, jak wypaliłam z ogórkami. Swoją drogą, to były nor...
 - Tak, były normalne - wyprzedził mnie - Nie kupuję wibrujących zabawek o kształcie warzyw (Czy aby na pewno Kakashi? :3 Od.Aut.). Skoro nie wiesz nic, a ja też nic nie wiem, to...
  Nagle coś huknęło. Zdziwiona popatrzyłam jak z kuchni wylatuje szarawy dym, po czym jeszcze bardziej zdziwiona ujrzałam niesforne blond włosy.
 - Naruto! - krzyknęłam, wstając z podłogi po czym podbiegłam do niebieskookiego, słysząc ciche westchnięcie jego nauczyciela. - Co ty tu robisz?! I...I dlaczego jesteś cały umaziany jakimś dziwnym smarem?
 - Kasumi-chan! No bo wczoraj wredny Kakashi-sensei odszedł zostawiając Ciebie uchlaną - Ugh, Naruto, jesteś niezwykle szczery - a mnie z Tobą, no i poszedł sobie do domu. No a ja nie miałem kluczy do mieszkania, to polazłem za nim, biorąc cudem Ciebie na ramiona i wszedłem przez piwnice do niego. No i nie wiem jakim cudem wepchnąłem Cię do szafy, bo usłyszałem jak Kakashi-sensei wychodzi spod prysznica, a sam uciekłem do kuchni. No i chyba wszyscy zasnęliśmy. No a potem obudziłem się w kominie...
  Stałam jak zamurowana, słuchając wyjaśnień Naruto, po czym padłam na krzesło obok nie dowierzając.
 - A więc to ty wpakowałeś się do mojego mieszkania, z tą oto kobietą? - podszedł do nas Hatake, po czym oparł się o ścianę. - Masz jaja, Naruto. A wiesz może dlaczego ona jest w szlafroku?
 - ,,Ona'', ma imię. - wtrąciłam się między ich rozmowę, zabijając wzrokiem przemądrzałego srebrnowłosego.
 - Kasumi. - dodał, nie spoglądając na mnie zupełnie.
 - Cóż, tego nie jestem pewien, ale w szafie leżał szlafrok...może jakimś cudem go na siebie włożyła. Ja jej w to nie przebierałem. - usprawiedliwiał się uczeń.
 - Dobra! Mam dosyć tych pytań i nieznanych nam odpowiedzi! - krzyknęłam, po czym ruszyłam do drzwi. - Dzięki za gościnność w szafie, cześć!
  No i wypaliłam tak w samym szlafroku do ludzi, wściekła jak osa, potrącając wszystkich po drodze. Po piętnastu minutach, nie wiem jakim cudem, trafiłam do biura Hokage, która już tam była. Pomimo ochroniarzy, weszłam sprawnie do niej i stanęłam na środku biura, tupiąc  nogą.
 - Dasz wiarę, że spałam w szafie u nieznanego mi faceta który zaraz potem wylazł mi całkiem nago, na powitanie?!
 - Domyślam się, słońce. Sasuke mnie o wszystkim powiadomił.
 - Kurwa, kolejne coś czego nie wiem, lub nie znam?! Kim do cholery jest Sasuke?! - podeszłam szybko do jej biurka i uklękłam naprzeciwko niego i załamałam ręce. No maści los!
 - Sasuke, uspokój się Kasumi. Opowiadałam ci milion razy o Sasuke, Naruto, Sakurze. Drużynie siedem. Nie pytaj się mnie, o coś co wiesz i wróć w końcu do normalności, bo mi zaraz rozniesiesz Konohe. - powiedziała spokojnie, nalewając mi herbaty i podsuwając mi ją pod samą brodę.
  Tak. Miała rację, wybuchłam całkiem niepotrzebnie. Wiedziałam kim był Sasuke, ale skąd wiedział, co się stało?Poza tym, faktycznie, muszę się uspokoić.
 - Gdybyś wylądowała u kogo innego, niż Kakashi, to natychmiast bym cię odebrał, jednakże, jemu ufam.
  Żyłka zapulsowała mi na czole i omal znowu nie poderwałam się ze wściekłością i jadem do góry.
 - Nie mówmy, o tym powalonym dziadzie, który przechowywał mnie w szafie.
  Tsunade parsknęła śmiechem, po czym wstała i obeszła biurko, aby potem usiąść naprzeciw mnie, popijając herbatke.
 - W szafie mówisz? No cóż, dziwne miejsce spania ma. A możesz mi wyjaśnić dlaczego paradujesz w samym szlafroku?
 - O dziwo - chrząknęłam - mam pod spodem ubrania, według przypuszczeń Naruto, sama na siebie ten szlafrok założyłam. Nie wiem jakim cudem. Ale jedno Ci mogę przysiąść! Nigdy już tam nie wrócę, nigdy już nie pójdę do jego domu!
 - Oj, kochanie. Ty jeszcze milion razy będziesz u niego w domu, a zapewne i też milion razy będziesz spała u niego w szafie - zakończyła, uśmiechając się i sącząc miodową ciecz.
***
  Idąc przez Konohę, w białej sukience i rozpuszczonych włosach, wzdychałam co chwilę wspominając dzisiejsze wydarzenia. Kto by się spodziewał, że trafię w pierwszą noc po moim wyjściu, do obcego mi faceta i będę nocowała u niego w szafie. To nie jest tyle co śmieszne, co przerażające.
  Trzymając w ręku kamelie, zawędrowałam do pobliskiej księgarni.
 - Dzień Dobry - przywitałam się, wchodząc do pustego pomieszczenia. Rozglądnęłam się, po czym gdy uznałam, że mimo wszystko mogę wejść, bo właściciel zaraz przyjdzie, obeszłam wystawy.
  Po takich gatunkach jak kryminał, humor, fantastyka i sztuki walki, dotarłam do romansów.
 - A Dzień Dobry! - usłyszał donośny, chłopięcy głos, po czym w podskoku poderwałam się od podłoża w prawą stronę, prawie uderzając głową o regały - Czego piękna Pani potrzebuje?
  Mym oczom ukazał się wysoki blondyn, z wygolonymi włosami po bokach, a za to burzą fal na czubku głowy, które miały chyba przypominać jeża. Zielone oczy przeszywały na wskroś moje ciało, co nie za bardzo mi się podobało. Mimo jego przystojnego i elfiego uroku, nie dałabym mu dwudziestki, wyglądał na młodego kobieciarza. Nie lubiłam takich. Moją uwagę zwracali raczej mężczyźni z krwi i kości, umięśnieni racz chudzi, z niskim głosem, z poczuciem humoru, z przenikliwym spojrzeniem, męskim stylem, oraz bijącą od takiego faceta odpowiedzialnością za kobietę...Coś na wzór Hata...
  Skarciłam się w myślach i szybko wybiłam sobie tę myśl z głowy. Uniosłam ponownie wzrok na sprzedawcę i uśmiechnęłam się miło do chłopaka.
 - Cóż, nic specjalnego nie poszukuję. Przyszłam po prostu się rozejrzeć, a skoro już Pan tu jest, jest może coś na wzór książki ,, Ognista purpura'' Hakaru Mogakiego?
 - A jaki to gatunek, jeżeli można wiedzieć?
  Ech, skoro się o to pyta, to nawet nie będzie wiedział co mi polecić i weźmie pierwszą lepszą. Westchnęłam. Mimo wszystko, odpowiedziałam mu.
 - Kryminał-romans.
  Uśmiechnął się głupio, po czym ruszył do innych regałów i zaczął niby czegoś szukać. Pokazywał mi różne książki, które już dawno przeczytałam i ni w kurczaczka były podobne do Ognistej Purpury. Uśmiechałam się, pomimo głupoty chłopaka, słuchając go odważnie. Czekałam, aż w końcu skończy. Nawet już na niego nie patrzyłam, tylko spoglądałam na obraz za szklanymi oknami. Nagle poczułam ciepły oddech, który opatulał moją szyję. Wzdrygnęłam się, po czym poczułam jak dreszcze zajmują całe moje ciało.
 - Do ,,Ognistej Purpury'', podobna jest ,,Azjatycka arystokratka'' autorstwa Iku Fukami, ucznia Hakaru. - odwróciłam się szybko i mój wzrok padł wprost na tęczówkę, o kolorze smoły, która przebijała mój umysł i moje myśli. Mój wzrok powędrował na zakryte usta ciemną bawełną, ale mogłam dokładnie zaobserwować niezwykle pociągający zarys jego warg. Bicie mojego serca przyspieszyło, a ja próbowałam wejść znów na właściwą orbitę, a nie na tą, na której się znajdowałam, czyli ,,Kim jestem?Gdzie jestem?'' - Na tym samym poziomie, godna polecenia. A to co Pan, Pani pokazuje to zupełna inna historia, pisana innym językiem.
  Blondyn, który pokazywał mi książki mordował spojrzeniem Kakashiego, a ja w końcu mogłam wydusić jakieś słowo.
 - T-to ja może wezmę... - już miałam na końcu języka książkę, którą mi polecał, jednak dziwnie zmieniłam zdanie w ostatniej chwili - nic. Właśnie, tak. Na dzisiaj podziękuję. Do widzenia!
  Obróciłam się szybko na pięcie i wyszłam w tempie błyskawicznym ze sklepu. Gdy znalazłam się za rogiem, dopiero odetchnęłam na spokojnie.
- Co to było...jezu...
 - Hej! Sasuke, co ty odpierdalasz?!
  Obejrzałam się natychmiastowo w tył, po czym zauważyłam wściekłego Naruto, który trzymał za koszulę Sasuke. Stanęłam zdziwiona, po czym gdy Naruto uderzył w twarz ciemnowłosego chłopaka, a potem odszedł jeszcze bardziej podbuzowany, bez żadnego zastanowienia, skierowałam się biegiem do leżącego chłopaka.
  Naruto...Co ty wyrabiasz...
_*_
Hej..kochani, jestem masakrycznie niezadowolona z tego rozdziału.Nawet nie chce mi się go sprawdzać, pisałam na szybko. Przepraszam za błędy i za rozdział. Mimo wszystko mam nadzieję, że wam się spodoba. Następny, obiecuję, będzie lepszy!!! I dłuższy i wgl! Sorry raz jeszcze, za taki zastój. Co do waszych blogów, postaram się szybko odwiedzić i przeczytać, większość już przeczytałam, ale po prostu nie chce mi się opisywać, bo nie chce tak od dupy, ale sie rozpisać. :) Dzięki i sayo! *^*

5 komentarzy:

  1. Co histeryzujesz, rozdział świetny! Nie ogarniam czemu mówisz, że jesteś niezadowolona, mi się bardzo spodobało, napisałaś to trochę inaczej niż poprzednie notki:)
    Akcja w szafie mnie po prostu rozwaliła. Ogólnie cały ten rozdział był rozwalający ^^ Kaszalotowi stanął, ho ho ho *pedo face*, chcę więcej xD Zaczyna się już coś między nim a Kasumi dziać. No i ciekawe za co Naruciak zdzielił Sasiowi... Boże, ja już chcę to NaruSasu (yaoi loff 4ever)!
    Pisz jak najszybciej nowy rozdział :3
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohayo!
    Nie gadaj,że rozdział jest zły,bo..mi się podoba ^^ poczucie humoru jest u Ciebie przednie:D scenki Kasumi z Kakashim jak siedziała u niego w szafie,potem na nim,później jak się pojawił Naruto..ahahaha,dawno się tak nie uśmiałam:D
    Masz talent do pisania zabawnych epizodów, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!:)
    O co chodzi z tym Sasuke?:o czy odegra on ważniejszą rolę w opowiadaniu? Tyle pytań a odpowiedzi brak.:x
    cóż,poczekam,bo się wkręciłam w Twój ff. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. AAaaa blog swietny , przed chwila przeczytalam wszystkie 3 opowiadania i ja chce jescze :) Dlaczego piszesz tak zadko , pisz szybko kolejna notke bo sie doczekac nie moge :P

    Banan :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha! Scena Kasumi z Kakashim boska!
    Naprawdę świetny rozdział (zresztą poprzedni też ^^), nie wiem co od niego chcesz.
    Hmm ... Ciekawe o co poszło z Sasuke?
    Zabieram się za dalsze czytanie :). Twój ff jest bardzo wciągający :D.
    Pozdrawiam i życzę weny, willownight ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mm jak na razie Kasumi nie przypomina mi Mary Sue, za co wielki plus ;] Nawet ją polubiłam ( co mi się bardzo rzadko zdarza jeśli chodzi o bohaterki xd ). Anyway, co ona robiła u Kaki w szafie? A co ważniejsze co Naruto robił w kominie? Nie no pozdro. Uff, a te ogórki były normalne.. Całe szczęście xD Rozdział bardzo fajny, czytam dalej ;]

    OdpowiedzUsuń