''Lekkie'' spóźnienia?
Drugi blog
Założyłam drugiego bloga, z Megu i z Tsuuki, o tematyce Yaoi: http://yaoi-by-elain-i-megu.blogspot.com/ - Zapraszam serdecznie!
TRZECI BLOG, MÓJ WŁASNY
i to jest główny powód :) Jak wiecie, zawiesiłam. Jestem teraz na drugim blogu własnym - http://male-wiaderko-elain.blogspot.com/Zapraszam!
Komentarze
Jeżeli już tutaj zawitasz, to proszę, zostaw jakiś prezent po sobie, serio, to mega cieszy! Zaciesz 5 godzin na ryjcu XD!

wtorek, 22 października 2013

Rozdział piąty II ,,Wyjaśnień ciąg dalszy''

No więc tak kochani, na początek chciałam wam tylko powiedzieć parę wiadomości. Mianowicie, jeżeli w większości nie zrozumiecie tego co chcę wam przekazać poprzez rozdział, proszę,przeczytajcie go jeszcze raz, próbując wczuć się w uczucia bohaterów. Czasami tak mieszam, że to trzeba się wysilić aby zrozumieć o co mi chodzi. Będą się pojawiały nowe pojęcia, lub jakieś wymyślone przeze mnie historie, których możecie nie zrozumieć do końca. Tak jak między innymi te Kruki szkarłatu, będę się starać to powoli wyjaśniać, jednakże nie chcę wszystkiego wyłożyć wam na talerz, bo chcę zrobić to stopniowo. Jednakże, jeżeli źle wam się czyta coś czego za cholerę nie rozumiecie, to postanowiłam po trochę wyjaśniać. O Krukach dzisiaj będzie trochę więcej, jednakże o tajemniczym Satoru to musicie sobie troszkę poczekać. Bo mówię, jeżeli opiszę wam jego czy całkowicie historię,która łączy bohaterów, to będziecie wiedzieli o co chodzi i będzie to do dupy. Będę was powoli wprowadzać, przepraszam z góry za wszystko i zapraszam gorąco.

~

  Siedziałam na tarasie, z wywalonymi nogami na balustradzie. Przeczesałam ręką rozwalone włosy, których nie zdołałam jeszcze ułożyć i patrząc na wprost, podziwiałam jezioro nieopodal. Po wczorajszej sprawie, Tsunade kazała się nam wrócić do domów, spakować i przespać. Wyszłam najszybciej z biura, ponieważ bałam się takich pytań ze strony Kakashiego, czy podejrzanego Satoru. Pytania typu: Co sądzisz o tym? Wiesz cokolwiek o tych Krukach? Nie umiałabym w jednym procencie odpowiedzieć na nie poprawnie i zadowalając pytającego, ponieważ nie wiedziałam sama o co w tym wszystkim chodziło.
 - Ech, za dużo tego... - westchnęłam i złapałam się ręką za kark, po czym zamknęłam oczy.
  Gdy dotarliśmy wczoraj z Hatake do stanowiska Hokage, odpowiedziała nam poważnym powitaniem. W sali znajdował się także ten czarny wiedźmin, który niby nosił imię Satoru. Razem z tym starym dziadziusiem, opiekunem czarnego wiedźmina, zaczęli nam tłumaczyć o tych ,,Krukach Szafiru''. Oczywiście, nie było to wytłumaczenie, co, gdzie,jak, po co,na co? Po prostu, skrócili to tak: Pięć Kruków Szafiru, ma zacząć się przygotowywać do dnia, gdy rozszyfrują księżycowy pył, a księżyc okryje się szkarłatem. Zaczynacie trening, jutro o 5 nad ranem, na rynku Konohy, koło wielkiego pnia. 
  I tyle. Nie było to wielkim wyjaśnieniem wszystkiego, jedynie wstępem do historii czegoś. A co było tym ,,czymś''? Tego cała nasza trójka nie wiedziała, dowiedzieć mieliśmy się dopiero na treningu. Dzisiaj wyruszaliśmy do obozu treningowego, mamy iść dwa dni. Jak na wyprawę, to mało, według oczywiście Tsunade. Miejsce treningu znajduje się na szczęście blisko Konohy, tak więc dla nas zdaje się to być wygraną na loterii. Pozostała dwójka (O której dowiedzieliśmy się od Tsunade, dopiero wieczorem, bo sobie ,,zapomniała'') ma odrobinę dalej, tak więc muszą przemieszczać się jakimś innym środkiem transportu.
  Tak więc, zupełnie nie mam pojęcia kim są te Kruki Szafiru i niby z jakiej paki, ja jestem jedną z nich, ale wolę nie pytać, i nie mieszać sobie bardziej w głowie. Jednakże, mnie - osobę poszkodowaną umysłowo, która powinna mieć żółte karty, zachowującą się pedofil w przebraniu modliszki i do tego gadająca przez sen o turkusowych muchach - nie zastanawia tak bardzo, dlaczego ja, bo mi mogą jeszcze niedługo dać zaświadczenie, że należę do osób z chorobą pełnostopniową, rozdwojeniem móżdżka głupoty, a ja wcale bym się nie zdziwiła. Bardziej zastanawia mnie to, dlaczego ten wsiowy farmer i wiedźmin w przebraniu wróżki. Czasami jednak lepiej czegoś nie wiedzieć, niż wiedzieć, tak więc zostawiam to w spokoju.
  Migawki wspomnień znowu się nasiliły, a szczególnie wtedy gdy przebywam bliżej Hatake i Satoru. Nie wiem co się dzieje, jednakże stary dziadziuś powiedział mi, że on wie jaki mam problem, i na obozie będę mogła nad tym popracować. Pomijając to, że od dziadziusia wali zgniłym pasztetem z aromatem paszczy pierwszego lepszego alkoholika spod mostu, to jest całkiem spoko.
  Wstałam z krzesła i weszłam do holu, gdzie paliło się światło.
 - Nie idziesz z nami, prawda? - spytałam jeszcze dla pewności.
  Odpowiedziała mi uśmiechem, po czym odwróciła się i zarzuciłam swoją zieloną narzutą.
 - Kochanie, wytrzymasz beze mnie te pare dni. Wraz z Naruto i resztą będziemy was odwiedzieć, jednakże rzadko. Masz się starać! Ten trening nie będzie wcale taki łatwy! - klepnęłam mnie w plecy i mrugnęła do mnie.
 - A ja nawet nie wiem co to jest...
  Westchnęła, po czym złapała mnie za rękę,po czym spojrzała mi prosto w oczy.
 - Tak właściwie, to ten trening będzie tylko i wyłącznie dla Ciebie.
 - Jak mam to niby rozumieć? - spytałam zdziwiona, kolejna rzecz, której nie rozumiałam.
 - Pozostałą czwórkę możemy nazwać pomocą, ty się będziesz najbardziej liczyć. Zrozumiesz, ale jeszcze nie teraz.
  Zaraz po tym jak zakończyła zdanie, rozbrzmiało pukanie do drzwi. Gdy chwyciłam torbę do rąk, usłyszałam niski głos mężczyzny, który po sekundzie pojawił się przede mną i podał mi rękę na przywitanie.
- Witaj, mafio szafkowa.
- Witaj.
***
  Około 5:30 rano, po wyruszeniu z wioski Konoha, grupa czteroosobowa: Kasumi, Kakashi, Satoru i opiekun Satoru, kierują się na północny zachód. 

  Klepnęłam się w czoło i spojrzałam na trzech mężczyzn przede mną.
 - Nie no, normalnie jak w arabskiej rodzinie. - mruknęłam wściekła i zaczęłam lustrować ich wzrokiem.
 - Coś mówiłaś? - obejrzał się wiedźmin.
  Machnęłam ręką i wyjęłam mapę.
 - Idź mi marchewko z gejowskiego urodzaju gleby. - dodałam wściekła, po czym usłyszałam parsknięcie Kakashiego i ,,Eee?'' od strony Satoru. - Po prostu idź szybciej.
  Westchnęłam i próbowałam porównać ilość drogi, którą mamy przebyć, do tej co przechodziła Tsunade ze swoją grupą. Mówiła że tam także uczyła się przez pewien czas i po drodze można było znaleźć ciekawe miejsca. Przejeżdżając palcem po papierze, zatrzymałam się na gorących źródłach.
 -O!O!O! Ej, matole szafkowy! - podbiegłam do nich szybko i pokazałam wyznaczone miejsce. - Zatrzymamy się tam na odpoczynek?
  Hatake już miał odpowiedzieć, jednakże wyprzedził go staruszek.
 - Nie wiem czy to dobry pomysł,otaczają Cię sami mężczyźni Kasumi.
  Popatrzyłam na staruszka krzywo i machnęłam ręką ponownie, wyprzedzając pozostałą dwójkę i trafiając do ostrzegającego.
 - Poradzę sobie, na was mogę raczej liczyć, poza tym, nie będę jedyna w części dla kobiet. - uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie, po czym oczekiwałam jego decyzji.
  Trochę się zamyślił, po czym uniósł lekko kąciki swoich ust ku górze i spojrzał na mnie.
 - Zgoda.
 - Yaattaaa! - krzyknęłam zadowolona, po czym wyprzedziłam wszystkich, chcąc jak najszybciej znaleźć się w gorących źródłach.
***
  Godzinę później, dotarliśmy do spokojnego miejsca. Rozdzieliliśmy się na korytarzu i ruszyliśmy do poszczególnych części spa. Wchodząc do przebieralni, gdzie mogłam zostawić swoje ubrania, napotkałam tylko i wyłącznie jedną matkę z dziewczynką, bodajże jej córką. Przebrane już w białe ręczniki, wyszły do gorących źródeł i zostawiły mnie samą. Westchnęłam.
 - Ehh, wreszcie, separacja od tych małp.
  Ściągnęłam ubrania i złożyłam je jakoś w ,,kostkę'', po czym sięgnęłam po ręcznik. Zawinęłam się i związałam włosy w koka. Ruszyłam ku szklanym drzwiom, a gdy otworzyłam je, otumaniła mnie fala zaduchu i gorąca. Mimo wszystko było to przyjemne, to było właśnie to, czego oczekuje się po kilkugodzinnym treningu czy długiej wędrówce.
  Zdjęłam ręcznik i usadowiłam się niedaleko małego wodospadu. Oparłam się o głaz, a dwadzieścia centymetrów za mną stał drewniany płot, odgradzający nas od mężczyzn. Ech, wcale bym się nie zdziwiła, jakby zaraz ten płot runął...A mury runą, runą mury...
  Przymknęłam oczy i przysłuchiwałam się różnym odgłosom. Gdzieś około kilometr stąd, szumiały drzewa kołyszące się pod wpływem wiatru, koło mnie, matka z dzieckiem, tłumaczyła coś o rodzinie. Dało także się rozpoznać odgłosy zboczeńców za drewnianym płotem.
  Pomimo wrzasków jakiś młodziaków, mogłam w spokoju wszystko przemyśleć i zrozumieć parę spraw. Głównie dlatego chciałam tutaj przyjść, ponieważ byłam pewna, że w następnych dniach nie znajdę żadnego wolnego dnia na to, a tym bardziej - dojdą kolejne sprawy, których nie będę rozumieć.
 - Ech...

+++

(Widziane oczami Kaszalota)

  Popatrzyłem na wszystkich mężczyzn obok nas, po czym poprawiłem ręcznik na twarzy (wiecie o co kaman, nie?XD Kaszalot położył sobie ręczniczek na mordce i się odpręża XD -Dop.Aut.). Podejrzany człowiek, Satoru, siedział akurat całkiem blisko mnie i miałem doskonałą okazję, aby zacząć rozmowę. Mógłbym się czegoś o nim dowiedzieć, jednakże pierwszy raz w życiu nie wiedziałem jak zacząć.
  Z przemyśleń wybudził mnie głos trzech nastoletnich chłopców, którzy próbowali znaleźć jakieś przejście do damskiej części.
 - Kurde, widziałeś! Takie lachony tam wchodziły!
 - No,no!  Jedna widziałem, taka w różowych włosach, miała takie arbuze, że ja cię Panie!
 - Człowieku! A widziałeś ta w czerwonych spodniach? Jak ja bym chciał zobaczyć tę opięte...
  Westchnąłem zdruzgotany. Rozumiem, że są w takim wieku, ale żeby zachwycać się tym na głos. Było to nie dość, że wkurzające to niemiłe dla pań. Nagle, kolejny chłopak do nich doszedł i powiedział coś, co bardzo zwróciło moją uwagę, choć nie chciałem się do tego przyznawać.
 - Śmieszni jesteście, nie widzieliście chyba tego co ja widziałem, że tak się zachwycacie.- uśmiechnął się zawiadacko dosyć wysoki brunet - jedna, miała takie kształty, idealna do moich rączek.
 - Jaka?Jaka? - pytały pozostałe szczury.
- Jakaś taka ładna, no. Rozmiar C-D, nie wiem no. Takie długie brązowe włosy miała, złote oczy, widzieliście? - Nagle zaczęli coś majstrować przy płocie. Zaniepokojony już podniosłem rękę - O, ta!
  Nagle wszyscy zaczęli omawiać wygląd kobiety. Obraz opisywanej przez nich dziewczyny, całkowicie pasował mi do niej. Jednakże, nie mogę ukazywać poruszenia, poza tym co w tym złego. To zwykłe dzieciaki.
 - Łaaaaaaaaa, ty, mogłaby teraz trochę się wypiąć...
  Zacisnąłem pięści pod wodą i złapałem ręcznik, po czym oplotłem się nim wokół pasa. Nie mogłem tego słuchać.
 - Coś się stało? - chwycił mnie za kostkę ten wyrzutek. Zmrużyłem oczy i ruszyłem w kierunku drzwi.
 - Za dużo się już namoczyłem.
  Gdy złapałem klamkę, usłyszałem jego prychnięcie, który jakby mówiło ,,Ta, bo uwierzę.''. Nie wiedziałem o co mu chodzi, nie lubię słuchać takich rzeczy, to raczej on powinien na siebie prychać, że siedzi wysłuchując czegoś takiego.
_

  Zarzuciłem na siebie kimono, po czym narzuciłem na siebie zwykłą opaskę na twarz, trzeba chronić to, o co się walczyło przez cały czas. Nie wiem jak to staruszek załatwił, ale Kasumi miała pokój razem z nami. Mimo wszystko, jakoś mi ulżyło. Nikt nie wejdzie do niej, bo będzie sama. Kobiety nie powinny się narażać na coś takiego, chociaż...już słyszę jak zaczyna swoją mowę i naukę o tym, jakie to kobiety są silne i zaradcze. Zaśmiałem się pod nosem, po czym wyszedłem na korytarz.
  No i zauważyłem parkę gnojków pod oknem. Obserwowali, łatwo się było domyślić kogo. Okno wychodziło na gorące źródła, oczywiście - na część płci pięknej.
 - Widzisz?  Patrz jak skaczą...ale bym pieścił, juhu! - nim zauważyłem, zacisnąłem pięści.
 - No, ta ta co pokazywał nam ją Ichiro, patrz. Nadawałaby się na dobrą dziwkę w bur...
  No i nie wytrzymałem.
  Po minucie chłopak leżał w rozkrwawioną gębą na podłodze. Stanąłem nad przerażonymi dzieciakami i chwyciłem jakiś ostry wieszak na ubrania.
 - O kur...zmywamy się, to ten kopiujący ninja, Yu, spierdalamy!
  Gdy zrobiłem dwa kroki naprzód, zniknęli na pierwszym lepszym zakręcie korytarza. Westchnąłem. Poniosło mnie?
 - Hatake? - usłyszałem nagle głos za sobą.
  Gdy obróciłem się, ujrzałem ją praktycznie metr za sobą. Stała w bladofiołkowym kimonie, a jej poskręcane włosy opadały na lewą stronę.
 - Coś się stało? - odpowiedziałem całkiem normalnie, w przeciwieństwie do innych umiałem panować nad emocjami (Tak, tak. Właśnie pokazałeś to parę słów temuXD - Dop.Aut.).
 - Ach...nie. Po prostu widziałam dwójkę poobijanych chłopaków, którzy zaklinali jakiegoś, cytuję - gburowatego popaprańca z maską na gębie, ale nie. W sumie to na pewno, nie ty ich pobiłeś, na peeewno - przeciągnęła ostatnie słowo i ominęła mnie, po czym gdy już miała naciskać klamkę do drzwi, złapałem ją za nadgarstek.
 - Staruszek zmienił Twój pokój, śpisz z nami. - Gdy ujrzałem jej minę, szybko się poprawiłem. - To znaczy, w tym samym pokoju. Dla bezpieczeństwa.
  Gdy skończyłem, westchnęła tylko pomimo mojego zdziwienia i zostawiła klamkę w spokoju. Odwróciła się tyłem i ruszyła do przodu, kierując się w stronę małego sklepiku. Patrząc na jej oddalającą się sylwetkę, stanął przede mną obraz nieznanej mi dziewczynki, z wysoko upiętym kucykiem. Maszerowała szybko, mając zaciśnięte pięści, podobnie jak Kasumi. Złapałem się za głowę, tam gdzie poczułem ukłucie. Będę musiał odpocząć, bo od paru dni takie pobolewania zdarzają się coraz częściej.
  Klepnąłem  się w czoło i odwróciłem się, w celu powrócenia do pokoju. Nagle usłyszałem huk i przekleństwo. Nie minęła sekunda,a już trzymałem ją na ramieniu.
 - Co się stało?
  Zamiast odpowiedzi usłyszałem jej jęknięcie, po czym złapała się za głowę. Wywnioskowałem, że musi mieć coś podobnego jak ja, pewnie coś złapaliśmy, albo zmieni się niedługo pogoda.
 - Za...Zaraz mi przejdzie. Możesz iść. - Powiedziała już spokojniej, jednak nie dałem się nabrać. Pewnie chce abym ją zostawił, a ta będzie odgrywać wielką bohaterkę. Nigdy w życiu.
   Wstałem razem z nią w ramionach, aby chwilę po tym znaleźć się już w pokoju.
 - Co jest?- spytał Satoru. Nie odpowiedziałem i położyłem dziewczynę na karimacie.
 - Mówiłam, że mogłeś iść. Nie jestem damą w opresji, jeżeli chcesz kogoś ratować, a potem dostać co nieco za nagrodę, to wybrałeś złą osobę. - cisnęła z jadem w ustach wprost w moją twarz, jednak nie zwracałem uwagi. Usadowiłem się koło niej i zamknąłem oczy. Prychnęła. - Ha! I powiedz mi jeszcze, że masz zamiar czekać, aż mi się polepszy, co, nibyksięciu?
 - Nie. - wypowiedziałem. - Po prostu idę spać. Zamiast się szarpać, powinnaś najzwyczajniej w świecie podziękować, niewychowany dzieciaku.
  Zanim się odezwała, minęło trochę czasu. Gdy otworzyłem oczy z zaciekawienia, ujrzałem purpurową twarz Kasumi. Może odrobinę się pomyliłem... Nie była dzieckiem. Ten rumieniec na jej twarzy, wcale nie robił wrażenia słodkiej dziewczynki, jednakże już prawdziwej kobiety, która wyzwalała w mężczyźnie te emocje, których bałem się najbardziej. Zacisnąłem usta w wąską kreskę i nagle poczułem uderzenie w twarz.
 - Zanim będziesz osądzał, czy człowiek jest wychowany, czy nie, może najpierw popatrz na siebie, co? Drań!  - i wyszła.
  Westchnąłem i złapałem się za  policzek, nie bolało, jednak byłem pewien, ze zostanie ślad.
 - Nie umiesz rozmawiać z kobietami, Hatake. - odezwał się zadowolony kretyn spod ściany.
 - Mniejsza o to, gdzie staruszek?
 - Zaraz przyjdzie, kazał się nam zebrać w pokoju za trzydzieści minut. Z Kasumi teraz będzie trochę problem, powinieneś się tym zająć. Chociaż... - gdy popatrzyłem wprost w jego oczy, mogłem dać sobie rękę uciąć, że tańczyły w nich iskierki chamstwa i satysfakcji. - Może nie. Ja skorzystam, przynajmniej umiem dogodzić kobiecie i jej wysłuchać.
  Zanim cokolwiek mogłem powiedzieć, już go nie było. Odetchnąłem głęboko, nie tyle widziałem, słyszałem, żeby dać chłopakowi do zrozumienia, że źle mówi. Miałem prawie trzydzieści lat, jest za stary na takie gierki. Dla mnie to dobrze, dla chłopaka nie. Proste, on jest po prostu niedojrzałym gnojem, który nie rozumie jeszcze życia.
  Jakoś go nie polubiłem.

***

(Oczami Kasumi)

  Prychnęłam wkurzona, po czym oparłam się o balkon. Zsunęłam się po balustradzie plecami i odetchnęłam głęboko. Taki z niego cwaniak, jak z koziej dupy ciele (Nie pytajcie, błagam, nie pytajcie. Bierzcie poprawkę na to, że pisze to Elain, zjarana lama ( ;_;)). Jakie dziecko, ja się pytam?Jestem od niego o 4 lata młodsza, chyba się zagalopował. Ma coś nie tak poprzestawiane w głowie, spichrzowy zwierzak ze szmatą na gebie, gbór, wstrętny myszołów z zapewne opryszczaną twarzą pod tą swoją wieczną maską.
 - Yhhhh! - wydałam dźwięk nieokreślonej nazwy, po czym usłyszałam koło siebie czyiś śmiech.
  Odrzuciło mnie w prawą stronę jak oparzoną, gdy zobaczyłam koło siebie wiedźmina. No jego jest brakowało.
 - Co tu robisz? - spytałam zdziwiona.
 - Podziwiam gwiazdy.
  Spojrzałam w...nieskazitelnie niebieskie niebo. Tak. To dało mi do potwierdzenia, że chłopak musi coś brać i nie jest to bynajmniej za dobre na jego psychikę.
 - Cóż...żadnych gwiazd tu ja nie widzę, ale niech Ci będzie.
  Zaśmiał się, po czym spojrzał na mnie i zagryzł wargi. Nie podobało mi się to.
 - Widziałem waszą kłótnię z Hatake, widać, że darzycie siebie wielką miłością.
  Prychnęłam, po czym wstałam. Miałam zamiar wrócić do pokoju, aby przenieść swoją karimatę, z dwoma walniętymi w łeb gronostajami mieszkać nie będę.
 - Poczekaj! - dobiegł do mnie i złapał mnie za nadgarstek. - Nie chciałem Cię zdenerwować. Po prostu się śmiałem.
 - Nie śmieje się z cudzych problemów, to dopiero można nazwać za brak kultury. Weź się odczep człowieku, chyba że chcesz już całkowicie zepsuć nasze relacje.
 - Nie chodzi o to, jezu! Kasumi! - przycisnął mnie do ściany, przez chwilę ocierając swoją klatką o moją. Zachłysnęłam się powietrzem. Miałam tego już po dziurki w nosie, jeżeli zaraz... - Ja Cię skądś kojarzę, proszę!Powiedz mi, jeżeli się mylę!
 - Mylisz się! - syknęłam, po czym próbowałam się wyrwać, jednak zacisnął swoje dłonie bardziej na moich nadgarstkach. Mruknęłam.
 - Na pewno nie, coś jest na rzeczy. I to dużo. Mam uczucie, ze Cie skądś znam, nie unikne tego uczucia. Jestem pewien, że to prawda.
  Wściekła już do granic, krzyknęłam i wyrwałam się spod jego sideł. Oczywiście, rękawy mojego kimona poszły się kochać za krzaczkami, zostając w jego rękach. Idąc, złapałam za pas od narzuty, weszłam jak wściekła osa do pokoju, siadając koło staruszka.
 - Nie wytrzymam mistrzu, jeszcze jednego cholernego dnia z tymi gnojami pod jednym dachem.
  Zamiast mnie pocieszyć, to stary dziad się zaśmiał. Zero kobiecego zdania, to zero umysłu.Brakuje tu kolejnej kobiety. Westchnęłam.
 - Dzieci kochane, mam dla was informacje, więc uspokójcie się i na chwilę spokojnie usiądźcie.
  Po chwili do pokoju wszedł wiedźmin, więc przysunęłam się jeszcze bliżej staruszka i zachowując się już jak dziecko, spojrzałam na mapę na stole.
 - W nocy, pomimo niebezpieczeństw, wyruszamy w drogę. Koło czwartej, wyruszymy na północ i będziemy szli jeszcze dzień, aż dotrzemy do obozu. Z tego co wiem, to pozostała dwójka jest odrobinę szybciej od nas, bo zostało im parę godzin do dotarcia. Nie bójcie się jednak, bez nas nie zaczną. Poddacie się tam dodatkowemu treningowi, będzie się on jednak różnił paroma rzeczami od wszystkich. Nie będziecie się uczyli, oprócz Kasumi, nowych technik. Bedziecie je jedynie szkolić, ale za to będziecie się uczyć jak łączyć wasze moce, że tak to ujmę. Kasumi będzie miała gorszy, trudniejszy trening, ale to załatwi z nią pozostała grupa nauczycieli. Za siedem dni zaczyna się odliczanie dziewięćdziesięciu dziewięć  dni. Na obozie dowiecie się po co tam jesteście i co to są Kruki Szafiru. Zdziwicie sie na pewno, ale nie moja w tym rola. W ciągu siedmiu dni pracy, macie dwa dni wolnego, na odwiedziny rodzinnego domu, Konohy, bliskich. Jeżeli jednak będziecie chcieli zostać, będziecie mogli. To tyle, a więc chodźmy już spać, abyśmy potem byli wyspani.
  Po zakonczeniu swojej przemowy, zgasił bez naszej zgody światło i ułożył się do spania. Wszyscy poczynili podobnie, oprócz mnie. Siedziałam jak kołek, patrząc jak idiotka w mapę. Nie rozumiałam nic, a nic, a jeszcze miały różne inne sprawy dojść, których też zapewne zrozumieć nie zrozumiem.
 Podczołgałam się do jakiejś karimaty, która była już zajęta przez Staruszka. Następna przez Satoru. Prychnęłam, nie mogąc w ciemni znaleźć swojej. Podczołgałam jeszcze trochę, po czym znalazłam w końcu swoją. Popatrzyłam na prawo i skarciłam staruszka w myślach. Leżałam w pobliżu Kakashiego okołu pół metra, na szczęście był odwrócony plecami.
  Zamknęłam oczy i ułożyłam się do spania. Myślałam, że łatwo zasnę, jak kamień. Niestety nie, a co mi dało powód do niemocy spania? Zapach tego obok, jednakże tak pociągający zapach, wprawiający moje serce w ruch. Wciągnęłam jeszcze więcej tej woni, a ręka mimowolnie powędrowała ku mojej szyi. Zatrzymałam palce na krtani, po czym zjechałam odrobinę na dół. Paliło. Nie wiedziałam dlaczego, ale paliło, jakoby ogień w gardle. Z niewiadomych także powodów, miałam ochotę dotknąć Hatake. Nie podobało mi się to.
  Wydawało mi się, że wyczuwam ciepły oddech na swojej skroni. Pobudzało to jeszcze bardziej moje zmysły, nie mogłam za cholerę nadążyć za tym co się teraz działo.
  Otworzyłam oczy.
 - Jezu! - pisnęłam, zasłaniając usta dłońmi i tłumiąc nadchodzące przekleństwo.
  Ogień z gardła  przeniósł się aż do klatki piersiowej, sprawiając wrażenie jakbym zaraz miała stracić powietrze.
  Jednakże...

****
KABUM!!!! Huhuhuhuhuh, chcecie mnie zabić, ze taki moment? Oj taaaam!!! XD akurat to mi sie spodobało XD No więc tak, kochani moi, nie chce mi sie pisać co i jak, głównie przepraszam za stylistykę, bo tu podpadłam, bo nie chce mi sie sprawdzać XD jak coś to poprawie XD No to żegnam i zapraszam! Rozdział dedykuję Megu i Ayanie-chan <3

5 komentarzy:

  1. Super, a końcówka najlepsza! Mam nadzieję, że wkrótce wstawisz następny rozdział. Ja chcę buzi buzi. A może okaże się, że Kaszalot jest lunatykiem i coś go poniosło ( zapewne przez Icha Icha ). I pocałuje Kasumi... i... i tym podobne. Ja chcem nową notkę, przez Ciebie zacznę wymyślać własne przygody naszych bohaterów, oż ty... Widzisz, co narobiłaś? Ale nie, nie jestem na Ciebie zła, haha. Oni muszą być razem, bo nie wyrobię! Pisz tak dalej, a durna ja nie mogę się doczekać.
    Pozdrawiam,
    Hanare

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokladnie , ja mam tak samo ze potem w myslach wymyslam wlasny ciag dalszy ale twoj i tak zawsze jest lepszy :* Czekam na ciag dalszy i pisz szybko !! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Arigato za dedykację *u*
    <3
    Przeraziłam się nieco,gdy zaczęłam czytać Twój wstęp, już myślałam,że chcesz zawiesić bloga albo odejść ;__; wybacz,manię taką złapałam,ostatnio za dużo osób kończy działalność na blogach ;f
    Kasuuumi ! :D rany,jak ja ją uwielbiam! Po czymś takim jak przebywanie z tym zgromadzeniem prawdziwych męSZczyzn powinna dołączyć do jakiegoś ruchu feministek czy coś xd
    Twoje określenia i liczne epitety poprawiły mi humor ^^ dzięki:D
    Hmm, Kakashi super hero, tak zlał tych młodych niewyżytych kolesi.. Pewnie sam chciał popodglądać Kasumi;p
    Aww jak mogłaś przerwać w TAKIM momencie.. >.<" masakra, już myślałam,że będzie hot kiss albo coś więcej a tu..koniec! Nosz shimatta ._.
    Ten wątek z Krukami zapowiada się dosyć skomplikowanie i pokrętnie ale jakże ciekawie.. :3 nie mogę się go doczekać:D

    Życzę weny i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzono, dziękuję za dedykację!
    Sorki, że dopiero teraz komentuję, ale tak jakoś wyszło ;-;
    No no, rozdział zajebisty. Zwłaszcza ta gimbaza w łaźni. CYCKI CYCKI CYCKI xD. Ogólnie Twoje epitety i określenia są rozwalające, a zwłaszcza te o wiedźminie (no nie wiem, ale to jakoś mnie rozśmieszyło najbardziej C:). NO I W TAKIM MOMENCIE PRZERWAĆ, CZY TY CHCESZ, ŻEBYM JA DOSTAŁA ZAWAŁU? Przyznaj się, pewnie taki miałaś plan ._.! Uhh, kruki, wreszcie ogarniemy o co chodzi. No i Kaszalot też ma te bóle głowy itp, ciekawe...
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!
    Megu, tfuj wierny monsz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :). Końcówka świetna, już nie mogę doczekać się dalszej części. No nareszcie coś się zaczyna dziać pomiędzy Kakashim a Kasumi. A tak na marginesie to od razu polubiłam twoją główną bohaterkę. Te jej epickie teksty <3!
    Haha Kakashi obrońca kobiet normalnie xD. Na początku "ratuje" ją przed "wiedźminem", a teraz sprał grupkę dzieciaków ^^.
    Hmm te jakieś Kruki są strasznie zagmatwane, no ale może jakoś ogarnę o co chodzi xd.
    Zastanawiam się czemu Kakashi też ma jakieś dziwne bóle głowy ... Czyżby to coś znaczyło?
    Ach! Dodaj szybko następny rozdział, bo nie mogę się doczekać tego co będzie dalej! Żeby skończyć w takim momencie >.< ... wstydź się xD.
    Pozdrawiam serdecznie, willownight :*

    OdpowiedzUsuń